Kochani!
Dziękuję autorom, że tak chętnie dzielą się z nami swoimi pięknymi, inspirującymi opowieściami o wrażeniach świątecznych z dzieciństwa i zestawiają je z tradycjami dzisiejszymi. Jedno jest pewne, z perspektywy czasu wiele się zmieniło, ważne, że mentalność i chęci do ich kultywowania są i co najważniejsze, przejmują coraz młodsze pokolenia.
 |
Zdj. nadesłane Z prywatnego albumu autorki |
Dzisiejszym gościem, który pięknie i inspirująco opowiada o swoich wspomnieniach i obrzędach dzisiejszych, to Agnieszka Monika Polak - wszechstronna artystka, nie tylko pisarka, poetka, ale również skrzypaczka. Prywatnie kobieta utalentowana, sympatyczna, wszechstronnie uzdolniona, umie doskonale słuchać ludzi i podpatrywać życie, które podsuwa Jej mnóstwo tematów do tworzenia. Mam przyjemność patronować medialnie trzem pozycjom autorki.
Agnieszka Polak ukończyła I LO w Słupsku w klasie o profilu humanistycznym oraz Państwową Szkołę Muzyczną I i II Stopnia im. I.J. Paderewskiego w klasie altówki. Od 1988 roku mieszka i pracuje w Lublinie. Jest magistrem Wydziału Pedagogiki i Psychologii UMCS. Zapraszam na stronę internetową artystki
http://www.ampolak.pl/
Życzę Wam niezapomnianej lektury!
Agnieszka Monika Polak świątecznie...
Święta z okresu dzieciństwa to był dla mnie taki prawdziwie magiczny czas. Najbardziej podoba mi się ten moment wspomnień, do którego wracam każdego roku. Takich pierwszych „rozumnych” świąt, czyli tych, które dobrze pamiętam, a byłam jeszcze na tyle mała, że wierzyłam w Św. Mikołaja i Gwiazdkę. Boże, jaka szkoda, że straciłam tę wiarę (westchnienie) Oczywiście wiarę w Św. Mikołaja (śmiech).
Z wypiekami na twarzy pisałam wtedy do niego list. Później za kilka dni napisałam też do Gwiazdki.
 |
Zdj. nadesłane Z prywatnego albumu autorki |
I wiecie co? Do dziś nie wiem jak to się mogło stać, ale…dostałam dokładnie to czego pragnęłam. Pamiętam też następny rok, kiedy trochę poznałam świat i zaczęłam powątpiewać, czy te cudowne osoby Św. Mikołaj i Gwiazdka istnieją, przeprowadzałam dochodzenie czy rodzice czegoś przede mną nie ukryli w domu i myszkowałam po szafkach. Mamy tak w Wigilię pilnowałam, że nie mogła się ode mnie opędzić. Kiedy zabłysła w końcu pierwsza gwiazdka na wigilijnym niebie biedna wysłała mnie do łazienki po watę, bo podobno coś sobie skaleczyła. Posłusznie pobiegłam co sił w nogach do łazienki i w te pędy, albo jeszcze szybciej wróciłam do pokoju, w którym stała choinka. Pod nią leżały wymarzone kredki, a ja oglądałam stopę mamy i za nic nie mogłam się dopatrzeć na niej żadnej rany.
To jest dla mnie najwspanialsze wspomnienie.
 |
Zdj. nadesłane Z prywatnego albumu autorki |
A jak jest dzisiaj?
Mamy niestety już nie ma. Zawsze stoi choinka, prezenty bywają, ale nie czuję już tej magii.
Tęsknię za nią i za Mamą. Tak chciałabym, aby obie wróciły.
Ciekawa jestem czy macie jakiś sposób na to, by chociaż magia wróciła?
Tradycja.
 |
Zdj. nadesłane Z prywatnego albumu autorki |
Oczywiście w rodzinie trzymamy tradycję. W tym co zaraz powiem, nie będzie dla nikogo żadnych nowości. Myślę, że jest tak normalnie, po polsku, jak u Polaków (śmiech). U nas zawsze pozostaje wolne miejsce przy stole, na którym pachnie sianko i pozostawione jest zawsze jedno wolne nakrycie dla niespodziewanego gościa, dla tych, którzy odeszli…
Wieczerzę zaczynamy od przeczytania fragmentu Pisma Świętego mówiącego o narodzinach Jezusa i zaśpiewania kolędy "Bóg się rodzi" albo "Wśród nocnej ciszy". Często jest tak, że ja gram razem z synem (pierwsze skrzypce ja, on akompaniament czyli pianino), a reszta rodziny śpiewa. Odmawiamy wspólnie modlitwę, wspominamy tych, którzy odeszli…
Następnie przychodzi kolej na dzielenie się opłatkiem i składanie życzeń. Często to trwa bardzo długo, ale tradycja mówi, że najpierw życzenia, a później wieczerza i choć każdemu w brzuchu burczy, bo rodzinnie pościmy dzień cały, to ma to swój urok.
I teraz przychodzi czas na barszcz z uszkami. Na ten moment każdy czeka z bijącym sercem.
Dlaczego?
Bo ma nadzieję, że to właśnie jemu trafi się uszko z zalepionym grosikiem. Co to oznacza chyba nie muszę mówić.
Uszka zawsze lepię ja, bywa, że jest ich ponad 200!!! Są malutkie wielkości max dwuzłotówki, stąd jest ich aż tyle. Resztę pakuję do zamrażarki. W Nowy Rok po sylwestrowych szaleństwach smakują wybornie.
Mam zawsze problem z tym jednym jedynym uszkiem, bo moja córka uwielbia mi je podjadać więc TO muszę zawsze odłożyć gdzieś na bok. Przygotowuję uszka zawsze wcześniej i ugotowane zamrażam.
Jeżeli chodzi o liczbę dań, to myślę, że zawsze tradycyjną 12 jesteśmy w stanie przygotować, choć nie liczymy dokładnie. Czego nigdy nie może zabraknąć: barszczyku z uszkami, kapusty z grzybami, smażonego karpia, o, skoro jesteśmy przy karpiu... zawsze proszę kuzynkę o zatrzymanie dla mnie łuski, która umieszczona w portfelu chroni pieniądze przed kradzieżą, dba o to, by nie wydawać ich lekką ręką, przyciąga je. Nigdy sobie tej „ochrony” nie odmawiam.
Wracając do potraw.
Obowiązkowo musi być kompot z suszu i to w dużej ilości. Mam swoją proporcję przekazaną mi jeszcze przez Śp. Teściową, której zawsze przestrzegam i wychodzi super.
Za stołem dzisiaj zasiada około 20 osób, bywało więcej i to tylko samej najbliższej rodziny. Dlatego miał i ma nadal kto pić, a że rybka lubi pływać… gotuję jego cały duży gar 15 litrowy.
Raczej nie będę podawała proporcji na taką ilość litrów (śmiech), bo to podchodzi pod małą gastronomię, ale dość istotne jest zachowanie jednakowych proporcji suszonych owoców (jabłka, gruszki, śliwki, rodzynki ) i co ważne do mojego kompotu nie dodaję owoców wędzonych. Całość suszu namaczam dzień przed wigilią. Rano gotuję, słodzę do smaku i do gorącego jeszcze wkrajam kilka cytryn i pomarańczy. Wrzucam też sporo goździków. Kiedy wystygnie jest boski, a owoce? Poezja.
Po śledziku czy też innej rybce łyk takiego kompociku – bezcenny.
Można teraz zabrać się na przykład za pierożka z kapustą i grzybami. Ich także u nas nigdy nie brakuje.
W Wigilię ze słodkości jemy przepyszne racuszki drożdżowe obficie darzone rodzynkami w wykonaniu siostry mojego męża. O ostatni często walczymy.
Słodko i smakowicie się zrobiło, a tu do świąt jeszcze kilka tygodni.
 |
Zdj. nadesłane Z prywatnego albumu autorki |
Życzę Państwu, abyście ten czas spędzili nie tylko na zaprzątanie sobie głowy tym, by na stołach niczego nie brakowało, a wszystkie okna i każdy kącik był wypucowany. Życzę, też abyście znaleźli choć małą chwilkę na wypucowanie siebie, swojego wnętrza, na zastanowienie się nad tym, co jest w życiu ważne, a co najważniejsze.
A Święta i Nowonarodzona Dziecina niech będą przyczyną Waszej wewnętrznej radości i symbolem Waszego wewnętrznego odrodzenia.
Dopełnieniem życzeń niech będzie mój wiersz.
Pozdrawiam świątecznie
Agnieszka Monika Polak
Na Nowy Rok
Zamykam dzisiaj drzwi
Stawiam kolejny krok
Wychodzę naprzeciw
Przede mną Nowy Rok
Z nadzieją patrzę nań
Choć nie widzę śniegu
Ani żadnych sań
W głowie mam myśli moc
Lecz kiedy skończy się magiczna noc
W kopciuszka stroju już
Podejmę codzienny trud
Marzenia dają moc
Spełnienia radość niosą
Wyglądam takich ludzi
Co dobrą wieść przyniosą
Każdemu dobrze życząc
I dobre słowo dając
Mam pewność że to wróci
Mnie też nie omijając
Niech radość tej nocy
Zostanie dalej w nas
Życzenia spełnią się
Gdy przyjdzie na nie czas
Agnieszka Monika Polak
Lublin 29.12.2013 r
Dziękuję :)